M.Wollynn w swojej książce "Nie zaczęło się od ciebie" pisze: "Wszyscy rodzice zadają swoim dzieciom ból. Nie da się tego uniknąć." Możemy w pierwszym odruchu pomyśleć- "No to grubo przesadził! Moi rodzice nigdy mi nie zadali bólu! Ja nigdy swoim dzieciom bólu nie zadałem." W drugim odruchu pomyślmy: czy gdy każę swojemu dziecku codziennie myć zęby to ono jest szczęśliwe z tego powodu? Czy, gdy nie pozwalam mu "siedzieć na komputerze/komórce" to ono w pełni godzi się z moim pomysłem i czuje wdzięczność do mnie, za troskę? NIE. Jest zezłoszczone, smutne, myśli o nas niemal jak o oprawcy, który wyrządza mu krzywdę. Te uczucia i myśli są jak najbardziej naturalne. Dorośli przecież też czują złość i myślą niepochlebnie o osobach, które coś im narzucają. Więc tak - co jakiś czas sprawiamy swoim dzieciom ból, co jakiś czas najlepsi nawet nasi rodzice sprawiali nam ból. Problem pojawia się wówczas, gdy tego bólu jest tyle, że zaczyna dziecko niszczyć, powoduje, że ono odcina się od swoich emocji, skrywa się w swoim wnętrzu lub walczy w destrukcyjny dla siebie sposób. Taki ból zostawia ślad w dorosłym życiu. Wówczas nam dorosłym przychodzi się uwolnić od niego.…




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy czas się zatrzymuje...