Podobno motyl żyje tylko dwa tygodnie...

Czasem, aby dojść do "ładu z własnym wnętrzem" potrzebujemy impulsu z zewnątrz. Dzieje się coś, co skłania nas do myślenia "dalej tak być nie może" i wówczas zabieramy się za wewnętrzne zmiany. Bez tego zewnętrznego impulsu możemy dryfować niesieni przez fale losu godząc się na niedogodności, pocieszając się, że są tylko drobne i przemijające. Myślimy, że kiedyś będzie lepiej, kiedyś sięgniemy po to, co dla nas ważne, kiedyś zaczniemy żyć na prawdę. Kiedyś... 
Czasem jednak nawet impuls z zewnątrz nie skłania nad do refleksji. Uznajemy, że to świat jest niedobry, niedobrzy są inni i kontynuujemy swój dryf coraz bardziej zdziwieni, zezłoszczeni i zgorzkniali. Coś nam przeszkadza. Może nieświadoma niechęć do przyznania się przed sobą do błędów? Może lęk przed akceptacją strat? A może po prostu nie wiemy, co mamy zrobić? Choć tutaj może pomóc rozpoczęcie poszukiwań wskazówek.

Nie mamy wieczności przed nami. 
Jak piękne motyle - mamy ten krótki czas "tego lata". 
Jeżeli nie wykorzystamy go właściwie nie będzie "kolejnego lata", nie będzie "kiedyś"...

Komentarze

  1. Nie wiem czy na zdjęciu jest ćma czy motyl, ale okaz jest przepiękny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja takie impulsy do zmiany w swoim życiu otrzymałem raz w zeszłym roku oraz w zeszłym miesiącu, nic już nie będzie takie same.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdy czas się zatrzymuje...