Jak zostać szczęśliwym człowiekiem?
„Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście…” - Deklaracja niepodległości USA z 1776 roku. 

Święta już mamy za sobą. Był to czas spotkań, odpoczynku, dobrych emocji, innego trochę niż zazwyczaj jedzenia, zabawy i … składania życzeń. Bardzo często życzyliśmy innym osobom szczęścia. Tylko właściwie, czy to ważne być szczęśliwą/ szczęśliwym?
Na te pytanie odpowiedz sobie sam/sama. Jeśli uznasz, że NIE – nie warto czytać dalej.
A jeżeli uznasz, że TAK – rozważ to, co piszę.
Amerykanie ponad 250 lat temu szczęście wymienili obok życia i wolności.  No tak, ale to było dawno i daleko stąd. Czasem idą ulicami Białegostoku patrząc w twarze mijanych osób zastanawiam się, czy w ogóle myślą o szczęściu, czy chcą być szczęśliwi? Widząc smutne twarze mam wrażenie, że w utarczkach dnia codziennego niektórzy ludzie zapominają nawet o pojęciu SZCZĘŚCIE.
Przypominają sobie w święta, imieniny, urodziny i wówczas znowu życzą innym SZCZĘŚCIA. Czyli właściwie czego?
Jeśli życzę ci szczęścia to życzę ci, abyś wygrał samochód w konkursie jednej z rozgłośni radiowych? a może uniknął wlepienia mandatu przez straż miejską?
W takich przypadkach mówimy, że ktoś ma szczęście. Więc może tego życzyliśmy?
A może chodziło nam o to, aby osoba której składamy życzenia była SZCZĘŚLIWA. Tylko, co to znaczy, być szczęśliwym/szczęśliwą? Dla każdego/ każdej może to być coś innego,  czasem nawet wymykając się opisowi. Po prostu czuję, że jestem szczęśliwy i już! 
Więc może warto się zastanowić, w jakich okolicznościach jestem szczęśliwy? Może, gdy po skończonej pracy w piątek zaczynam weekend, który spędzę wędrując ze znajomymi od klubu do klubu? A może, gdy z wędką usiądę na brzegu Narwi?
Często myślimy, że będę szczęśliwa/szczęśliwy, jeśli stanie się coś dla mnie ważnego – zacznie się weekend, znajdę dobrą pracę (albo w ogóle pracę), dostanę podwyżkę, kupię mieszkanie, pojadę na Karaiby, ożenię się z ukochaną/ukochanym (w zależności od preferencji), moje dzieci się usamodzielnią, przejdę na emeryturę itd.
Myślimy tak i działamy „ubiegając się o szczęście”.  Zarabiamy pieniądze, kupujemy mieszkania, szukamy kogoś z kim będziemy chcieli dzielić swoje życie, dbamy o dzieci, bawimy i / lub łowimy ryby. Niestety czasem się zdarza, że gdy już osiągniemy to, czego pragnęliśmy to poczucie szczęścia trwa krótko (a nawet czasem zamiast niego pojawia się pustka i rozczarowanie).
Tak jednak to nie działa. Myślimy „jeśli TO stanie się, to będę szczęśliwy”, a gdy TO nadchodzi po chwili euforii przechodzimy nad tym do porządku dziennego.  Po „szczęśliwym” przebalowanym weekendzie możemy mieć tylko kaca … , na Karaibach było fajnie , ale czegoś brakowało…  Zastanawiamy się wówczas – co się dzieje? gdzie te szczęście? może to jednak nie o to chodziło? I znowu wyznaczamy sobie kolejne osiągnięcie, które ma doprowadzić nas do szczęścia. Wymyślamy kolejne „jeśli To się stanie, to dopiero będę szczęśliwy…”. W ten sposób możemy całe życie spędzić w pogoni za szczęściem i nigdy go nie osiągnąć.
Naukowcy badający poczucie szczęścia – tak jak ludzie je rozumieli i odczuwali – i okazało się, że wydarzenia zewnętrzne,  tylko na chwilę podnoszą jego poziom. Okazuje się, że nie zależy ono od czynników materialnych czy przyjemności wynikającej z zabawy. Co ciekawsze nasze poczucie szczęścia nie zależy też od zdrowia. Można być ubogim, chorym, nie mieć okazji do zabawy  i czuć się szczęśliwym. Można też być zamożnym, rozimprezowanym, zdrowym i być pogrążonym w depresji.
Więc od czego zależy nasze poczucie szczęścia?
Szczególnie tym tematem interesują się specjaliści z zakresu tzw. psychologii pozytywnej.
W przeciwieństwie do tzw. psychologii tradycyjnej  skoncentrowanej na trudnościach i cierpieniu psychologowie „pozytywni” zajmują się badaniem osób, które są zadowolone z życia, odnoszą sukcesy, tworzą udane związki, radzą sobie z wyzwaniami.  Ich celem jest poznanie przepisu na szczęście oraz sposobów na wdrożenie ich przez innych ludzi - także tych przeżywających trudności.
Podstawowym wnioskiem z badań na temat poczucia szczęścia było stwierdzenie, że jest ono efektem naszego sposobu myślenia o rzeczywistości, naszych przekonań i wartości. Nie zależy od zewnętrznych czynników – rzeczy, sytuacji, zachowania innych osób – lecz od tego, co dzieje się wewnątrz nas. Ciekawe dla mnie jest to, że po licznych badaniach, analizach statystycznych  dyskusjach naukowcy doszli do tego, co może wydawać się oczywiste i o czym mówili starożytni: 
„Poczucie szczęścia nie zależy od tego, co masz lub kim jesteś, lecz wynika z tego, co myślisz.” Budda
„To myśli są tym, co szczęśliwie układa człowiekowi życie”.  Marek Aureliusz
Podkreślam – moim zdaniem nie oznacza to, że mamy się godzić na wszystko, co nam się zdarza (mam wrażenie, że to porada dobra dla ludzi, którzy nie mogą lub nie chcą niczego zmienić).  Jeżeli nasze potrzeby są niezaspokojone to wówczas i zmiana myślenia niewiele może pomóc (chyba, że jesteśmy Buddą…).  Znacznie łatwiej czuć się szczęśliwym mając zapewnione przyzwoite warunki materialne  niż zastanawiając się, co będę jadł jutro.
Tyle, że jak będziemy chcieli to i z milionem na koncie będzie nam  źle, a gdy postaramy się to i niepewność jutrzejszego dnia nie przeszkodzi nam w pogodzie ducha.  
Jakie z tego wynikają dla nas dzisiaj i teraz wnioski?
Działaj tak, aby spełnić swoje potrzeby, pragnienia, marzenia. Nie rezygnuj z tego. To twoje praw. Nie uzależniaj jednak  swojego poczucia szczęścia od rezultatów tych działań. Nie czekaj na szczęście. Nikt i nic ciebie nie może uszczęśliwić. Zależy to przede wszystkim od ciebie, a nie od tego co dzieje się wokół. Przyjrzyj się swoim myślom i zmień je na takie, które pozwolą poczuć się szczęśliwym/ szczęśliwą TU i TERAZ.
A jakie myślenie pomaga nam w dotarciu do szczęścia napiszę wkrótce w tym blogu.





Komentarze

  1. no to widzę,że zacznę Pana czytać:))))))))) a zaczęło sie od OSKKO:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdy czas się zatrzymuje...