To paradoks, ale ("jak pokazują badania amerykańskich uczonych") im bardziej zależy nam na szczęściu, tym bliżej nam do depresji. Może dlatego, że gdy jest nam źle "na tym najlepszym ze znanych nam światów" tym bardziej tęsknimy do szczęścia.
Może dlatego, że goniąc za szczęściem widzimy, że ciągle jest "coś nie tak" - a to zachód Słońca zbyt zamglony, a to zieleń wiosenna jakaś taka szara, muzyka za hałaśliwa, partnerka/partner za wysoki, niski, zbyt / za mało rozmowny, marudzący, itd. Może dlatego, że mówimy do siebie "powinno być tak i tak, nie powinno być tak, musi być tak, ja muszę postępować tak" i myślimy, że gdy będzie tak, jak "musi i powinno" to wtedy będziemy szczęśliwi.
Więc co robić?
"Róbmy swoje" śpiewa pewien "smutny ponad miarę" poeta i piosenkarz. 
Skoncentrować się na tym, co jest i nie przykładać do tego naszej "miarki szczęścia". Zająć się tym, co jest dla nas ważne, co lubimy robić, spotykać się z ludźmi, z którymi nam dobrze i którym z nami dobrze, zaakceptować świat wokół takim jaki jest i uważnie przyglądać się jego kolorom, zapachom, dźwiękom.
Wtedy zobaczymy, co się stanie...

Artur Brzeziński


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy czas się zatrzymuje...