O zmienianiu przeszłości.

Skąd wiemy "jak żyć?", co jest właściwe, a co nie? jak postępować? z czego się cieszyć, a czego się bać?
Nauczyliśmy się tego -  podczas setek tysięcy chwil zdarzeń, w których uczestniczyliśmy, obserwacji innych ludzi i wysłuchiwania ich rad. Większości z nich nie pamiętamy. Wielu nie chcemy pamiętać. W miarę upływu czasu i nabywania nowych doświadczeń wspomnienia obrosły mchem, tu i ówdzie pokruszyły się niczym kamienie w ogrodzeniu ogrodu, który nazywamy naszym życiem. Właściwie już mają niewiele wspólnego z tymi chwilami w przeszłości, ale ciągle wyznaczają nasze granice.
Pamięć nie jest czymś stałym. Nie mamy w głowie półek z filmami pt. „Pierwszy pocałunek”, „Złość mamy”, „Bójka na szkolnym boisku”. Za każdym razem, gdy przypominamy sobie tamte wydarzenia dzieje się tak jakbyśmy widzieli je na nowo. Ponieważ my się zmieniamy to i zmienia się to, co widzimy. Powstają coraz to nowe wersje „filmów”: „Pierwszy pocałunek” ulega idealizacji, a w „Bójce na szkolnym boisku” z przegranego stajemy się zwycięzcą.  Z tego właśnie m.in. powodu, gdy po wielu latach z innymi uczestnikami wydarzeń opowiadamy „jak było” to okazuje się, że mówimy o różnych wersjach.
Z tych "filmów o przeszłości" wyciągamy "morały". To, czego się nauczyliśmy się może było kiedyś odpowiednie do sytuacji, a może już wówczas nas bolało, ale nie wiedzieliśmy, że można inaczej lub nie mogliśmy postępować inaczej.
To może ciągle w nas tkwić w postaci schematów zachowania, które powielamy. Teraz jednak już nam one nie służą. Teraz możemy się od nich uwolnić.
Nie stanie się jednak tak dopóki nie zdamy sobie sprawy z istnienia tych schematów i nie nazwiemy ich. Dopiero następnym krokiem będzie zmiana myślenia i podjęcie działania.
Więc „pogrzebanie” w przeszłości pozwala nam na dokonanie takiego „remontu” ogrodzenia. Przejrzenie kamieni, oczyszczenie, odrzucenie lub świadomie ułożenie ponownie.
Takie „grzebanie” ma tym większy sens, że prowadzi do zmiany tego, co pamiętamy.
Pamięć nie jest czymś stałym. Nie mamy w głowie półek z filmami pt. „Pierwszy pocałunek”, „Złość mamy”, „Bójka na szkolnym boisku”. Za każdym razem, gdy przypominamy sobie tamte wydarzenia dzieje się tak jakbyśmy widzieli je na nowo. Ponieważ my się zmieniamy to i zmienia się to, co widzimy. Powstają coraz to nowe wersje „filmów”: „Pierwszy pocałunek” ulega idealizacji, a w „Bójce na szkolnym boisku” z przegranego stajemy się zwycięzcą.  Z tego właśnie m.in., gdy po wielu latach z innymi uczestnikami wydarzeń opowiadamy „jak było” to okazuje się, że mówimy o różnych wersjach.
Poprzez „grzebanie” możemy inaczej spojrzeć na to, co się nam zdarzyło. Możemy pewne rzeczy przewartościować, podkreślić ich znaczenie lub umniejszyć. Może się okazać, że w przeszłości znajdziemy siłę do zmiany tego, co nam nie odpowiada dzisiaj.
Do „grzebania” potrzebny jest ktoś, kto niejako „z zewnątrz” pomoże nam lepiej zrozumieć, to co zapamiętaliśmy i do czego to wykorzystujemy teraz. Taką właśnie rolę pełni terapeuta. Bez niego ciągle oglądamy podobne wersje tego samego „filmu” i postępujemy zgodnie z jego – wymyślonym przez nas – przesłaniem.

Więc:
"Rozgrzebywanie" przeszłości pozwala na uwolnienie się od niechcianych myśli, uczuć, zachowań. W wyniku tego "rozgrzebywania" powstaje w naszych umysłach nowa wizja tego, co przeżyliśmy, która pomaga nam lepiej radzić sobie z wyzwaniami teraźniejszości.

Komentarze

  1. Ważne jest nauczenie się myślenia poza sztywnymi schematami. Drugim zasadniczym problemem jest podejmowanie decyzji życiowych poprzez kierowanie się strachem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdy czas się zatrzymuje...