Czy bliskości może być za dużo?

Związek dwójki osób to spotkanie dwóch odrębnych światów, 

które – zwłaszcza w pierwszej fazie zakochania – często wydają się identyczne, a które później zaczynają się różnicować. Okazuje się, że JA to jednak nie TY, że ty masz INACZEJ niż ja, a MOJE wcale nie jest takie, jak TWOJE. Oczywiście nadal są podobieństwa („mamy tak samo”)  i uzupełnienia („ty masz to, czego ja potrzebuję”). Podobieństw i uzupełnień może czasem wystarczyć na całe wspólne życie. Gdy jednak jest podobieństw jest za mało (różnice się przyciągają, ale mogą zbyt przeszkadzać, aby być dobrze razem), a uzupełnienia są zbyt męczące to związek czeka kryzys.

Dwa światy partnerów w miarę rozwoju związku zaczynają nakładać się na siebie. Oprócz Twoje i Moje powstaje NASZE. Czasem dwie osoby tak stęsknione połączenia z drugą osobą (a tę tęsknotę mamy wszyscy z dawnych czasów, kiedy w łonie matki byliśmy jednością z nią) niemal zlewają się w jedno. Te zjednoczenie ma pomóc im poradzić sobie ze wszystkimi lękami świata. Wspólnie marzą, bawią się, smucą, nie odstępują na chwile od siebie aż do zlania się. Znika zróżnicowania, a z nim namiętność. To źle wróży dla związku.

 Jedną z naszych ludzkich najsilniejszych potrzeb jest potrzeba autonomii. 

Gdy w tym MY gubi się Ja i Ty to wówczas relacja staje się dusząca, zniewalająca. W rezultacie jeden z partnerów – ten z odrobinę silniejszą potrzebą autonomii zaczyna separować się. Drugi, często wówczas zrozpaczony („przecież miało być inaczej!”), walczy o ponowne zjednoczenie, a walkę tę musi przegrać. Raz rozpoczęty proces separacji można zatrzymać, ale nie można go przerwać.


Czasem spotykają się dwie osoby, którym trudno nawet wyobrazić zbliżenie się do kogoś Innego/Obcego.  

Po pierwszej fazie zakochania, gdy wydawało się im, że są tak bardzo RAZEM i BLISKO, zaczyna się oddalanie. A właściwie kończy się zbliżanie. Para jest gotowa nawet na wspólne życie, lecz okazuje się, że WSPÓLNE w ich przypadku oznacza OSOBNE. Jeżeli to obu osobom to odpowiada, to idą przez życie obok siebie. Obszar wspólny ich światów jest niewielki. Tak niewielki, że może nie wystarczyć i związek rozpada się.

A co się dzieje, gdy zakochają się w sobie osoba stęskniona za połączeniem się z osobą niechętną do bliskości? 

Jeżeli zwiążą się, to czeka ich nieustająca pogoń i uciekanie. Goni ta osoba, która chce bliskości, ucieka, ta, która jej się boi. To gonitwa może trwać całe życie. Może się też skończyć rozpoczęciem poszukiwania kogoś innego lepiej zaspokajającego potrzeby tych osób.

Czyżby więc wynikało z tego, że „i tak źle i tak nie dobrze”? 

Na szczęście nie. Istnieją związki, które (czasem dopiero po latach zmian, potyczek i dążenia do rozwoju) osiągną poziom równowagi. Każda osoba w parze ma miejsce na swój świat i razem tworzą wspólny świat. Równowaga oznacza pokój. Podobieństw jest wystarczająco dużo, uzupełnienia nie męczą, a różnice pozwalają zaspokoić potrzebę autonomii i ocalić namiętność w związku.

Czego sobie i Tobie życzę😊

AB.


Komentarze

  1. Dziękuję bardzo za ciekawy artykuł, kryje się w nim wile prawdy :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Gdy czas się zatrzymuje...